sobota, 27 listopada 2010

Sprawy kulturowe

To co sprawia mi wiele trudności to właśnie bariera kulturowa. Mamy inne spojrzenie na wiele spraw, inne priorytety, inne problemy. I tak zdarza się często, że dla miejscowej ludności, niektóre zachowania „ophoto” są śmieszne czy znowu mogą urazić. Oczywiście to działa w obie strony, to co Afrykańczykowi  wydaje się śmieszne mi potrafi np. sprawić przykrość.
Niektóre rzeczy przyjmuje i akceptuję, rozumiem bowiem, że to sprawa innej kultury, inne zaś są dla mnie nie do przeskoczenia i nie jestem w stanie zaakceptować i godzić się na pewne rzeczy.
Kilka przykładów:
  1. Relacje
Tutaj relacje przyjaźni są przede wszystkim między mężczyznami. Powszechną rzeczą jest, że mężczyźni trzymają się tu za rękę. Też często  można oczywiście zobaczyć kobietę z mężczyzną trzymających również się za rękę. Podstawa zasada: to nie znaczy, że są parą! Tutaj jest to jedynie oznaka przyjaźni, tego, że ktoś kogoś lubi i nic więcej.
Pierwsza trudność  dla mnie tutaj, to było właśnie wytłumaczenie, że dla mnie oznacza to zupełnie coś innego. Musiałam np. delikatnie wytłumaczyć Peterowi żeby tego nie rozbił jak gdzieś idziemy i starałam się wytłumaczyć dlaczego. Tym samym Go uraziłam! Dla niego było to coś niepojętego dlaczego, to dla mnie jest problem. Potem dochodziło do takich paradoksów, że np. nie chciał mi przekazać znaku pokoju podczas Mszy Św., bo myślał, że się obrażę jak uściśnie mi dłoń!:)
  1. Wspólnota życia i zależność
Tutaj ludzie żyją razem. Dzielą się wszystkim i co za tym idzie są zależni od siebie. W sumie można sobie zadać pytanie „ gdzie problem”? To bardzo dobrze, że troszczą się o siebie nawzajem.
Problem jest taki, że nie potrafią sobie wzajemnie powiedzieć „nie”. Wiedzą bowiem, że jak komuś odmówią , to potem ta osoba im też odmówi. Dla niech najważniejsze są relacje i żeby nie mieć z żadnym z  „braci” problemów.
 I tak tutaj każdy przyzwyczajony jest, że może sobie np. brać rzeczy bez pytania. Jeśli coś leży na wierzchu tzn. że jest to do powszechnego użytku.
I tutaj dochodzimy do bariery kulturowej, której żaden z „Opohto” nie zaakceptuje i nie przeskoczy. Ja musiałam się z tym zmierzyć w Kurii i nie było to dla mnie łatwe. Nie mogłam zostawić papieru, kopert itp. na wierzchu bo znikały w zawrotnym tempie. Każdy czegoś potrzebował,  to sobie brał bez pytania.
Też np. koledzy często prosili o coś Petera, żeby im coś przepisał czy napisał na komputerze ( np.50 stron) i  On zawsze to robił i nie widział problemu w tym, że robi to podczas godzin pracy, używając nie swojego komputera , nie swojego papieru, nie swojej drukarki itd.  
Starałam  się   wprowadzić zmianę, żeby mnie ktoś najpierw spytał czy może coś sobie zabrać czy jeśli chce skorzystać z komputera. Niestety podziało, ale na krótką chwilę. I za każdym razem spotykałam się niezrozumieniem i tym ,że w domyśle, nie potrafię się dzielić. Tutaj też chodzi o przywileje, ten kto np. pracuje w biurze czy jest kucharzem, to do czego ma dostęp, traktuje jak coś co może swobodnie sobie używać bez ograniczeń i nawet często traktuje to jak swoją własność.
Zaczęłam więc  gdy mnie ktoś poprosił np. o pomoc, jak ostatnio  o zaprojektowanie i przygotowanie dyplomów dla szkół, że zrobię to , ale u siebie, korzystając ze swojego komputera i że sami muszą sobie później wydrukować. Chciałam pokazać przez to, że mamy się dzielić tym co jest nasze, a nie tym do czego mamy dostęp. Zadziałało! Ale znowu tylko na chwilę : )))
Podobny problem miałam w miejscu gdzie mieszkam tzn. musiałam wielokrotnie tłumaczyć, że jak coś zostawiam na tarasie to nie znaczy, że można sobie zabrać : )
Jak widać dla nas pewne rzeczy są oczywiste, ale nie jest to oczywiste tutaj. Dla miejscowej ludności  jest normalne,  że jeśli ktoś ma czegoś więcej , to musi się dzielić i  że wszystko jest wspólne. Dla nas zaś własność jest nienaruszalna.
  1. Inne spojrzenie na świat
Dla nas jest to normalne, że planujemy, oszczędzamy i martwimy się o przyszłość. Tutaj każdy żyje dniem dzisiejszym. Jest to związane min. z biedą tutaj. Ludzie są szczęśliwi , że mieli co zjeść dzisiaj. To czy będą mieli co zjeść jutro, będą martwić się o to  dopiero następnego dnia. Też pewien mądry Biskup powiedział mi, że to dlatego, że tu nie ma zimy : )Nie trzeba bowiem przygotowywać się do zmian pór roku, planować np. zakup większej ilości węgla, innych ubrań etc.
Pamiętam jak na początku jak to zaobserwowałam, to zadałam sobie pytanie „Kto jest bardziej szczęśliwy? My którzy gonimy ciągle za tym co będzie, czy Ci którzy są wdzięczni za to co mają tu i teraz i nie troszczą się zbytnio jutro”?
Kolejna rzecz to różnorodność!  Tutaj im więcej różnic, kolorów tym lepiej!:) I tak przeprowadziłam się do większego pokoju, ale najpierw mi go remontowano więc miałam ekipę budowlaną na głowie. Jak byłam na miejscu , to wszystko nawet szło sprawnie. Raz tylko nie zajrzałam przez 2 godziny, to zastałam potem pracowników śpiących :) Następnego dnia musiałam popracować i jak wróciłam do domu, to zastałam  3 rodzaje płytek w pokoju!  Oczywiście była to faktycznie moja wina bo nie sprecyzowałam dokładnie czego chcę. Pokazano mi bowiem 3 rodzaje płytek, które chcę mieć a ja odpowiedziałam „ że wszystko mi jedno!” Nie spodziewałam się jednak, że użyją trzech kolorów  : ))))
Inny przykład. Biskup poprosił żeby kupić mu np. komplet szklanek , tak żeby było 10. I faktycznie kupiono mu 10 szklanek, ale każda inna!:) Osoba która je kupowała, spędziła cały dzień szukając, kupując kompletując  tak szklanki by każda była innego koloru i innego rodzaju. Chciała bowiem by Biskup był naprawdę zadowolony!:)
Albo w drugą stronę.  Ludzi tutaj np. bardzo śmieszy to jak,  „Opohto” zaczynają pobyt w Afryce od sprzątania albo jak ktoś nie spał całą noc, ze względu na zmaganie się ze wszelkimi insektami tutaj.  Mają niezły ubaw obserwując nasze poczynania: ) Niestety nie wiedzą jednak, że dla  ludzi spoza Afryki, którzy tu przyjeżdżają, to jak odbycie podróży w czasie, jakieś kilkadziesiąt lat wstecz : )
-------
Więc to co najważniejsze tutaj jak się przyjeżdża, to mieć otwarty umysł, być cierpliwym i mieć dystans. Starać się poznać i zrozumieć.  I to co mi tu pomaga, to po prostu poczucie humoru i przechodzenie nad pewnymi rzeczami do porządku dziennego. Nie robić problemu ze wszystkiego.
Gdy np. zobaczyłam 3 rodzaje płytek w pokoju to się zwyczajnie, szczerze roześmiałam!:) Pracownicy czekali w napięciu na moją reakcję. Oczywiście podziękowałam i pochwaliłam!:) Gdybyście tylko widzieli jacy byli dumni z siebie, że Kate się podoba.

„Pan jest moim Pasterzem , nie brak mi niczego”!


1 komentarz:

  1. przeczytałam ten tek s z dużym zainteresowaniem, dziękuję
    Ala

    OdpowiedzUsuń