czwartek, 14 października 2010

Sie dzieje:)

Teraz wszyscy żyją tu przygotowaniami do obchodów 50-tej rocznicy święceń kapłańskich ks. Biskupa – 16.X. Będzie to wielka uroczystość. Jak to się mówi „wszyscy będą”. Każda parafia jest zaangażowana w jakiś sposób w przygotowania. Już od środy zaczynają się w każdym kościele modlitwy w intencji Biskupa. Są nawet specjalne koszulki na tę okazję. I wcale się temu nie dziwię. Wszyscy są naprawdę Mu wdzięczni. Nie da się nawet wyliczyć tego co zrobił dla ludzi tutaj. Praktycznie wszystkie szkoły, uniwersytet, ośrodki medyczne są pod patronatem diecezji czyli powstały z inicjatywy Biskupa. Ludzie Go bardzo szanują i kochają. Jest On tu takim Ojcem dla nich.
Tutaj także październik jest miesiącem różańca. I tak we wspomnienie Matki Bożej Różańcowej była wielka procesja  z Katedry do Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości i modlitwa różańcem. Dlatego do Sióstr bo tego samego dnia obchodziły swój  jubileusz, kolejną rocznicę przybycia do Makeni. Zaskoczona byłam  ogromną ilością ludzi biorąca udział w procesji. Byłam zbudowana.
A tak każdy dzień przynosi coś nowego : ) Dalej poznaje nowe osoby i zaczynam rozpoznawać te które poznałam : ))) Na początku bowiem wszyscy wydawali mi się tutaj identyczni : ))) Też ciągle każdego dnia uczę się coś nowego. Przede wszystkim zaczynam doceniać  to co mam i staram się mieć naprawdę czas dla ludzi. Jak mawiał Jan Paweł II „Człowiek nie jest wielki przez to co ma, lecz przez to czym dzieli się z innymi”. Choć nie ukrywam, że nie jest to zawsze łatwe, ale za każdy razem doświadczam tego, że to ja więcej otrzymuję.
W pracy zaś ciągle pod górkę : ) Ostatnio przez 3 dni nie działał komputer. Padła bateria/zasilacz. Tu przez to, że prąd jest z agregatorów, każdy sprzęt ma swój zasilacz żeby działał poprawnie. W końcu po 3 dniach uruchomiliśmy komputer, tak się cieszyliśmy z Peterem, że aż poszliśmy to uczcić zimna colą. Nasza radość nie trwała jednak zbyt długo bo okazało się, że dla odmiany drukarka nie działa :(   I tak jak chcę coś wydrukować (a jest tego zawsze dużo), to muszę iść i poprosić kogoś z innego biura. I tu kolejne wyzwanie, bo komputery wszystkie są zawirusowane więc czasem się uda coś wydrukować, a czasem nie. I tak trzeba się nauczyć być tu elastycznym i kreatywnym : )Więc jak miałam np. problem ze skanerem, a trzeba była coś pilnie zeskanować i wysłać, to robiłam zdjęcia dokumentom : )Każdy sposób jest dobry :) ))
W weekendy zaś też często coś się dzieje. Zazwyczaj jestem gdzieś zapraszana na obiad czy kolację. I tak w niedzielę byłam na obiedzie u małżeństwa z Anglii. Były też Amerykanki, Siostra z Irlandii i studentka z Kanady.  Lubię takie spotkanie bo można wtedy podzielić się swoimi doświadczeniami, poradzić się i oczywiście zjeść coś innego : ) Jest też zawsze radośnie. Dwa tygodnie temu byłam zaś na obiedzie u Libańczyków. Też było ciekawie, a po kolacji obejrzeliśmy sobie film. Tutaj naprawdę małe rzeczy sprawiają dużo radości. Nigdy nie przypuszczałam, że będę się cieszyć z tego, że mam bieżącą wodę, że mam prąd przez 2h, że zjadłam np. żółty ser czy czekoladkę. Jednak to co do mnie dociera tu bardzo mocno to, to że można mieć pieniądze, piękny dom, luksusy i doświadczać prawdziwej biedy. Można też nie mieć pieniędzy, po ludzku nie mieć nic i być bardzo bogatym.  Bogactwem bowiem jest drugi człowiek. Ponieważ “The most terrible poverty is loneliness and the feeling of being unloved.” – Mother Teresa
Dzięki Ci Boże za dar i bogactwo drugiego człowieka!

1 komentarz:

  1. Hallo Afryka tu Otwock
    Witaj Kasiu tu Andrzej i Ela,dzisiaj wreszcie weszliśmy ns Twojego bloga a raczej piękny i ciekawy pamiętnik
    z Afryki,czytając widzi się te stragany,ludzi i jakby słychać Twój śmiech i tak jakbyś była tu blisko...
    bo jesteś blisko
    modlimy się i pamiętamy
    Andrzej i Ela

    OdpowiedzUsuń