Niestety tu za szkołę się płaci. Mało kogo stać by posłać dzieci do szkoły. Zazwyczaj do szkoły chodzą te dzieci, które są sponsorowane zza granicy tzw. adopcja na odległość. Codziennie przychodzi ktoś do Kurii z prośbą o stypendium. Podań jest pełno! Diecezja dzięki Bogu prowadzi taką adopcję, sponsorzy są z Włoch. I tak każdą taką prośbą nanosimy na odpowiedni formularz i wysyłamy do Włoch (było to w sumie moje pierwsze zadanie w pracy tj. stworzenie i przygotowanie formularzy do adopcji). Orientacyjny koszt za czesne to 70 000 SL rocznie czyli ok.20$ ! W zależności od szkoły, mundurku, przyborów cena jest wyższa bądź niższa, ale nieznacznie. 20 $ tutaj dla miejscowej ludności, to naprawdę baaardzo dużo. Sierra Leone, to biedny kraj. Po prostu nie ma pracy. Ludzie tu się trudnią głównie min. drobnym handlem. Tu nie ma sklepów tzn. jest 1 market na całe miasto (market jest wielkości osiedlowego sklepiku).Są natomiast stragany, gdzie można znaleźć wszystko. Najwięcej jest jednak sklepików przenośnych – sprzedawca ma na głowię ogroooomny pojemnik z towarem i krzyczy co chwilę co sprzedaję tzn. taki rodzaj reklamy : ). Ciągle się nie mogę nadziwić jak oni to wszystko na głowię noszą. Tu już małe dzieci noszą na głowie kilkulitrowe wiaderka z wodą. A maluchy nosi się tu w chuście na plecach. I tak często widuję kobiety z dzieckiem na plecach, sklepem na głowię i jeszcze niosące coś w rękach.
Każdy biały jest uważany za bogacza tutaj. Nam może się wydawać, że żyjemy skromnie, zarabiamy np. mało jednak w porównaniu do tego co jest tutaj, to faktycznie jesteśmy bogaczami. I tak każdy biały w Sierra Leone musi się przygotować na to, że często będzie się go prosić o pieniądze. Starsze dzieci piszą listy z prośbą o opłatę czesnego za szkołę i dają każdemu „Opporto”. Ja oczywiście już też taki list dostałam. Zgodnie z moją obietnicą jaką dałam na moim pożegnalnym party niespodziance w Polsce, że trzeba się dzielić tym co się ma, Samuel rozpocznie naukę w tym tygodniu : ) Dzięki oczywiście Wodzie Życia i przyjaciołom : )
I właśnie, jak ktoś jest zainteresowany zaadaptowaniem dziecka na odległość, może mi dać znać na maila i ja wtedy napiszę co i jak. Maile sprawdzam średnio co 10 dni. Jak oczywiście jest internet bo często go nie ma.
Witaj
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawie piszesz o swoich doswiadczeniach i pracy na misjach. Chetnie sfinansuje nauke ktoremus z Twoich aktualnych podopiecznych.
Przesylam namiar na siebie:
krzychoo22@gmail.com
pzdr i szczesc Boze
KCH
ps: mamy wspolnego znajomego - xRomana;