czwartek, 13 stycznia 2011

Sytuacja dzieci cd.


 W poniedziałek spotkałam się z Peterem (pisałam w poprzednich postach o Nim) i przedstawiłam Mu swoje obserwacje odnośnie sytuacji dzieci.
Niestety potwierdził tylko moje spostrzeżenia. Zaznaczył, że najtrudniejsza sytuacja jest właśnie chłopców, którzy są wysyłani z wiosek do innych miejscowości, w celu zdobycia wykształcenia. Chłopcy Ci mieszkają wtedy z krewnymi, którzy nie traktują ich dobrze. Peter powiedział mi, że często wykonują najgorszą pracę,  nie dostają nawet jedzenia raz dziennie, traktuje się ich zdecydowanie gorzej niż innych członków rodziny. Podobna sytuacja spotyka dzieci z rodzin poligamicznych. Dzieci, które mieszkają w domu np. z nieswoim ojcem.  Peter sam teraz też pomaga dwóm mały dziewczynkom, na tyle na ile może.
Z resztą niejednokrotnie się zastanawiałam jak żyją tutaj rodziny poligamiczne. Nawet jeśli ojciec rodziny pracuje, to zarabia ok.100$ miesięcznie . Tutaj są to bardzo dobre zarobki. Jednak żywność jest bardzo droga! Jedzenie nie odbiega od naszych polskich cen. Jedynie co jest tańsze to owoce. A w takiej poligamicznej rodzinie jest zawsze co najmniej kilkanaścioro dzieci. Peter wytłumaczył mi, że dzieci czy nawet dorośli, jedzą zazwyczaj 1x dziennie wieczorem, i z tego, jeśli są wstanie, odkładają coś na rano. Jeśli natomiast nie ma wystarczająco jedzenia dla wszystkich, najpierw dostają najmłodsi i rodzice. A reszta dzieci…?
Dziś Jozef znowu odwiedził mnie też i wieczorem. Przychodzi teraz z małą małpką na rękach i oznajmia mi(uprzedzając moje pytanie), że dał jej banana:)  Cieszę się, że przychodzi bo przez ostatnie kilka dni Go nie było. Opiekun zabronił Mu mnie odwiedzać. Po prostu zazdrość…Jednak razem Siostrami zauważyłyśmy Go przedwczoraj jak niósł wodę dla całej rodziny. Na początku nic nie chciał mówić i widać było , że był wystraszony, obawiał się, że ktoś może Go zobaczyć jak rozmawia z Nami. Powiedziałam Mu, że się o niego martwiłyśmy. Gdybyście widzieli Jego uśmiech! Oczywiście gdy w końcu wyciągnęłam z niego prawdę, to od razu porozmawiałam z Jego opiekunem…Sytuacja robi się naprawdę nieprzyjemna. Peter powiedział mi też, że z powodu zazdrości, mogą nawet odesłać chłopca z powrotem do wioski.
Dziś Jozef od sowich opiekunów nie dostał żadnego posiłku…
*Dziękuję też wszystkim za maile i chęć pomocy. Nie odpisuje bo już niedługo zamieszczę informacje na blogu. Będzie możliwość wpłacenia pieniędzy na edukacje i na wyżywienie dla dzieci. Jednak możliwość „adopcji dziecka”tj. opłacenia szkoły konkretnemu dziecku, będzie możliwa dopiero po wakacjach. Też podobnie odnośnie studentów.
Obecnie będzie można wpłacić na edukacje. Pieniądze te chcę przeznaczyć na zakupów zeszytów i długopisów, które właśnie w tej chwili dzieci najbardziej potrzebują, bo już zużyły to co miały. A także na zakup plecaków. Choćby dla Jozefa, który ma tylko reklamówkę.
Jeśli chodzi o żywność, to chce zwyczajnie zakupić ryż (podstawa wyżywienia tutaj) dla dzieci. Jestem w ciągłym kontakcie z Misjonarkami Miłości i one doskonale wiedzą, gdzie taki worek ryżu najlepiej zawieść. Oczywiście trzeba zawsze dopilnować żeby trafił do dzieci. Koszt dużego worka z ryżem to ok.130 000 Le czyli ok.100 zł. Pieniądze będzie można przesłać na konto diecezji Makeni. Za każdym razem ofiarodawca otrzyma rachunek zakupu i zdjęcie :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz